VIO.ME.: NIE MOŻECIE?? MY MOŻEMY! Video: Diakoptes Polskie napisy: FreeLab
Machina samorządu ruszyła!
Machina samorządu ruszyła!
(Saloniki, 12.02.2013) Po 3 dniach intensywnej mobilizacji, fabryka Vio.Me. rozpoczęła produkcję pod kontrolą pracowników! Jest to pierwsza próba samozarządzania w przemyśle dotkniętej kryzysem Grecji, ale pracownicy Vio.Me. wierzą, że to początek całej serii podobnych przedsięwzięć.
Mobilizacja rozpoczęła się w niedzielny wieczór zebraniem pracowników i grup solidarnościowych w sali w centrum miasta. Omówiono rozwój działań kolektywu i przebieg akcji solidarnościowej. Każdy miał możliwość wypowiedzenia swojej opinii na temat walki pracowników Vio.Me.
W poniedziałek wieczorem w centrum miasta odbył się marsz, a następnie ogromny koncert z udziałem znanych greckich wykonawców. Wśród nich był Thanassis Papakonstantinou, jeden z najważniejszych współczesnych kompozytorów greckich, który jest w pewnym sensie „częścią ruchu” – od zawsze wspiera słowem i czynem wysiłki społeczeństwa na rzecz samostanowienia. Frekwencja przekroczyła oczekiwania każdego z nas. Około tysiącu osób nie udało się dostać do środka, bo stadion był już pełny. Kulminacyjny moment wieczoru nastąpił, gdy pracownicy Vio.Me wyjaśniali przed mikrofonami swoją wizję innego społeczeństwa, opartego na sprawiedliwości społecznej, solidarności i samorządności. Pięć tysięcy ludzi biło brawo, krzycząc i śpiewając pieśni. Właśnie wtedy wszyscy zdali sobie sprawę, że przedsięwzięcie Vio.Me jest skazane na sukces!
Następnego ranka wszyscy niecierpliwie pomaszerowali do fabryki. Pracownicy byli już na swoich stanowiskach, a produkcja ruszyła triumfalnie przed kamerami krajowych mediów lokalnych i alternatywnych. Pracownicy zorganizowali wycieczkę po fabryce i wyjaśnili wszystkie szczegóły procesu produkcji dziennikarzom i uczestnikom ruchu solidarnościowego.
Przed Vio.Me jeszcze daleka droga. Koszty produkcji są wysokie, dostęp do kredytu jest niemożliwy a uzyskanie udziału w rynku w okresie recesji – niepewne. Pracownicy są jednak optymistami. Dochód z koncertu i darowizny wspierających grup i osób zgromadzonych poprzez viome.org powinny wystarczyć, aby utrzymać firmę na powierzchni w ciągu pierwszych kilku miesięcy. A wsparcie ruchów społecznych oznacza, że wiele produktów będzie rozprowadzanych za pośrednictwem istniejących struktur gospodarki społecznej i solidarnej. Pracownicy Vio.Me. już badają nowe produkty czyszczące, oparte na nietoksycznych składnikach ekologicznych, nadające się do użytku domowego. Fabryka produkuje wysokiej jakości materiały budowlane (zaprawy, tynki, klej do płytek i materiały uszczelniające, wodoodporne masy zalewowe, itd.), a pracownicy dobrze wiedzą, w jaki sposób poprawić jakość, obniżając jednocześnie koszty produkcji, a tym samym ceny. Obecnie wyzwaniem jest znalezienie rynku tych materiałów, które, niestety, są zbyt ciężkie, by być transportowane na duże odległości, i powinny być sprzedawane w Grecji i okolicznych krajach bałkańskich.
40 pracowników Vio.Me. i setki uczestników ruchu solidarnościowego przeżyli niezapomniane trzy dni. Ale to dopiero początek długiej i trudnej drogi. Teraz bardziej niż kiedykolwiek, musimy być zjednoczeni i silni, zdecydowani budować nowy świat oparty na solidarności, sprawiedliwości i samorządności!
Co możesz zrobić, aby pomóc?
Co możesz zrobić, aby pomóc?
- Opowiedz innym! Zainteresuj sprawą znajomych, przyjaciół, Twoją organizację związkową i polityczną. Solidarność i poparcie społeczne są niezbędne dla sukcesu projektu i mogą ochronić przed represjami! Tajemnicą naszego sukcesu są silne więzi społeczne!
- Wesprzyj Vio.Me. Finansowo! Koszty produkcji są wysokie, a pierwsze kilka miesięcy będzie krytyczne!. Pracownicy mają solidny biznes planu i są bardzo optymistycznie nastawieni do sukcesu tego przedsięwzięcia, jednak minie trochę czasu, zanim pojawią się pierwsze zyski. Niech wszyscy pomogą! Użyj przycisku „Donate” na stronie http://viome.org i przelej choćby najmniejszą kwotę!
Organizuj się! Promuj prawdziwy samorząd społeczny, bez potrzeby pośredników, polityków czy zawodowych biurokratów! Organizuj spółdzielnie i zespoły sąsiedzkie, dbaj o dobra wspólne, rozwijaj nową cywilizację opartą na bliskości, wzajemnym szacunku i solidarności!
- Pytania i wyrazy solidarności dla Inicjatywy Otwarta Solidarność w Salonikach ślij na adres protbiometal@gmail.com. Pomożesz kolektywowi Vio.Me okazując im sympatię, poparcie i solidarność!
----------------------------------------------------------------------
„Jesteśmy tymi, którzy mieszą ciasto i jeszcze nie mamy chleba, jesteśmy tymi, którzy kopią węgiel a jednak jest nam zimno. My jesteśmy tymi, którzy nic nie mają, a wracamy aby objąć świat „
Tassos Livaditis (grecki poeta, 1922/88)
W paszczy kryzysu, pracownicy Vio.Me. uderzają w serce wyzysku i własności.
Przy bezrobociu sięgającym 30%, dochodach pracowników na poziomie zera, chorzy od nadmiaru wielkich słów, obietnic i nowych podatków, nieopłacani od maja 2011, wstrzymujący się od pracy w fabryce porzuconej przez pracodawców, pracownicy Vio.Me, na zgromadzeniu załogi, postanowili, że nie będą ofiarami wiecznego bezrobocia, ale że przejmą zakłady we własne ręce i sami poprowadzą produkcję.
W październiku 2011 formalnym wnioskiem utworzyli samorządną kooperatywę robotniczą, żądając prawnego uznania zarówno tej, jak i wszelkich przyszłych podobnych inicjatyw. Jednocześnie domagali się funduszy na uruchomienie produkcji – pieniędzy, które tak czy owak należały do nich, jako tych, którzy tworzą bogactwo społeczeństwa. Plan ten spotkał się z obojętnością państwa i biurokracji związkowych. Został zaś przyjęty z wielkim entuzjazmem przez ruchy społeczne. Otwarta Inicjatywa Solidarności w Salonikach i podobne przedsięwzięcia w innych miastach przez ostatnie pół roku walczyły, aby szerzyć przesłanie Vio.Me w całym społeczeństwie.
Teraz nadszedł czas robotniczego zarządu w Vio.Me.!
Pracownicy nie będą dłużej czekać na spełnienie pustych obietnic bankrutującego państwa (nawet nadzwyczajny zasiłek 1000 euro na osobę, obiecany przez Ministerstwo Pracy, nigdy nie został zatwierdzony przez Ministra Finansów). Nadszedł czas, aby Vio.Me. jak również wszelkie inne fabryki, które zamykają, bankrutują lub zwalniają swoich pracowników, wróciły do życia – kierowane przez pracowników, a nie dawnych, czy nowych szefów! Walka nie może się ograniczać do Vio.Me. Tylko przez utworzenie sieci zakładów pod zarządem robotniczym można będzie wytyczyć drogę do innej organizacji produkcji i gospodarki, bez wyzysku, nierówności i hierarchii.
Kiedy fabryki zamykają się jedna po drugiej, liczba bezrobotnych w Grecji zbliża się 2 milionów, a większość populacji jest skazany na ubóstwo i nędzę przez politykę koalicji rządzącej partii PASOK-ND-Dimar, która kontynuuje politykę poprzedzających rządów, postulat robotniczej kontroli nad prowadzeniem fabryk jest jedyną rozsądną reakcją na katastrofę, której doświadczamy na co dzień, jedyną odpowiedzią na bezrobocie; właśnie dlatego walka Vio.Me. to walka każdego z nas.
Wzywamy wszystkich pracowników, bezrobotnych i tych wszystkich, którzy są dotknięci przez kryzys, aby stanęli u boku załogi Vio.Me i wsparli ją w ich wysiłkach zmierzających do wprowadzenia w życie wiary, że pracownicy mogą poradzić sobie bez szefów! Wzywamy was do udziału w ogólnokrajowym marszu solidarności i walki, który zakończy się trzydniową manifestacją w Salonikach. Namawiamy was do podjęcia walki i samoorganizacji w waszych miejscach pracy – metodami demokracji bezpośredniej, bez pośrednictwa biurokratów. Weźcie udział w strajku politycznym, aby obalić tych, którzy niszczą nasze życie!
Dążymy do ustanowienia pracowniczej kontroli nad fabrykami i całością produkcji. Do organizacji gospodarki i społeczeństwa takich, jakich pragniemy – społeczeństwa bez szefów!
Nadszedł czas Vio.Me. Bierzmy się do roboty!
Torując drogę dla samorządu pracowniczego!
Torując drogę do społeczeństwa bez szefów!
------------------------------------------------------------------------
pracowników Viomihaniki Metalleytiki (VIO.ME), dla gazety Nea Prooptiki
Walka załogi VIO.ME jest niewątpliwie jednym z najważniejszych zmagań świata pracy w
obecnej Grecji. Fabryka została porzucona przez właścicieli, ale robotnicy – nieopłaceni
od maja 2011 – nie chcieli pogodzić się z perspektywą bezrobocia i podjęli walkę o
wzięcie produkcji we własne ręce. Na bankructwo kapitalistycznej Grecji, zamykanie
fabryk i zwalnianie pracowników, odpowiedzieli hasłem robotniczego samorządu.
Przewodniczący związku pracownikóe VIO.ME, Makis Anagnostou powiedział Nea
Prooptiki:
N.P. Na jakim etapie jest teraz wasza walka?
M.A. Od naszej ostatniej rozmowy wiele się zmieniło. Podjęliśmy wiele nowych decyzji.
Do pewnego momentu podążaliśmy drogą ścisłego legalizmu, ale w końcu okazało się, że
jest ona zbyt długa. Dlatego zgromadzenie podjęło decyzję, że pójdziemy inną drogą,
wciąż prawomocną, ale tym razem opartą na z. Że prawo ma służyć robotnikom, a nie
burżuazji.
N.P. Od maja 2011 nie dostajecie wynagrodzenia, a we wrześniu skończyło się wam
także prawo do zasiłku dla bezrobotnych. Jak udaje wam się przeżyć w tych
warunkach?
M.A. Ledwo żyjemy, jeśli to można nazwać życiem. Co prawda ministerstwo okazało nieco
zainteresowania w kilku wyjątkowo dramatycznych przypadkach, ale by ła to pomoc
charytatywna, a nie rozwiązanie rzeczywistego problemu – bezrobocia. Chcemy pracy, a
nie dobroczynności.
N.P. Proszę nam powiedzieć coś o tym, jak ludzie reagują na waszą walkę. Jak
objawia się solidarność z wami?
M.A. Pomoc nadchodzi z całej Grecji i z zagranicy. Oczywiście, najczęściej wspierają nas
ludzie, którzy sami są biedni. Nie są to wielkie firmy, ani domy medialne. To zwykli ludzie,
robotnicy, czasem zatrudnieni, ale przeważnie bezrobotni w obecnych czasach. Wspierają
nas jak mogą. Ktoś przyniesie paczkę spaghetti, inny woreczek fasoli, jeszcze inny 2 euro.
Ale nawet najmniejsza pomoc jest dla nas ważna, bo daje nam siłę i odwagę, aby iść dalej.
N.P. Część lewicy zarzuca wam, że walcząc o przejęcie fabryki, sami chcecie stać się
drobnymi kapitalistami. Jaka jest wasza odpowiedź?
M.A. Na te zarzuty już odpowiedzieliśmy. Kiedy ruch robotniczy nas wspiera, trudno,
żebyśmy odchodzili od jego celów. Ale jeśli ruch będzie się trzymał na dystans, robotnicy
będą zmuszeni szukać wszelkich sposobów na przetrwanie. I w tym jest
niebezpieczeństwo zwrotu w kierunku burżuazyjnym.
N.P. W czasie ostatnich strajków przyjęliście stanowisko odmienne nie tylko od
Generalnej Konfederacji Robotników Grecji (ΓΣΕΕ) ale też od Bojowego Frontu
Wszystkich Robotników (Π.Α.ΜΕ.) i komisji koordynacyjnej związków zawodowych.
Co o tym zadecydowało?
M.A. Wszystkie te decyzje podjęło zgromadzenie ogólne [pracowników]. To, za kim się
opowiedzieliśmy, nie było propozycją administracji związkowej – w istocie my nie
działamy jako administracja, ale zawsze jest taka obawa. Te sprawy są zawsze
dyskutowane na zgromadzeniu ogólnym i ono podejmuje decyzje. W tym przypadku
zgromadzenie podjęło decyzję w oparciu o pewne zaobserwowane wydarzenia, których
nie chciałbym tu i teraz krytykować.
N.P. Nie zechcesz nam powiedzieć, jakie rzeczy zaobserwowali robotnicy?
M.A. Kiedy [nasz] związek zaczął działać, często odwiedzaliśmy Centrum Robotnicze. Tam
zobaczyliśmy, że ich podejście różniło się od naszych oczekiwań. Innymi słowy, na
przykład, podczas dyskusji na temat akcji strajkowej, różni ludzie tłumaczyli nam, że
powinniśmy zwrócić się do naszych szefów [właścicieli], aby z powrotem dokapitalizowali
fabrykę. Nie chcieliśmy tego. Szukając bardziej świadomego klasowo podejścia,
zwróciliśmy się do Bojowego Frontu Wszystkich Robotników (Π.Α.ΜΕ.). W tym przypadku
okazało się jednak, że jesteśmy jedyną podstawową komórką związkową solidaryzującą
się z Frontem, a sam Front udawał, że nas nie widzi, ponieważ nie zgadza się z nami w
pewnych sprawach. To prawda, że Front ma jasny klasowy charakter, ale kto może
twierdzić, że my, podstawowa komórka związkowa, nie mamy? To, że różnimy się z
Frontem w pewnych szczegółowych kwestiach, nie czyni nas wrogami. Ostatecznie,
ponieważ różnimy się w pewnych kwestiach i nie idziemy ślepo za ich przewodem,
postawa Frontu wobec nas nie była taka, jakiej oczekiwaliśmy. I to doprowadziło do
takiej, a nie innej decyzji zgromadzenia.
N.P. Czy to znaczy, że okazało się, że są przeciwko wam?
M.A. Nie można powiedzieć, że są przeciw nam, ale też nie są po naszej stronie. I to jest
niedobre. A muszę powiedzieć, że w wielu wydarzeniach, które odbywały się w wielu
miastach na rzecz poparcia dla nas, liczni członkowie Fronty wyrażali się pozytywnie o
naszej walce i drodze, jaka wybraliśmy!
N.P. W październiku wielka karawana solidarności wyruszyła z Salonik przez Larissę i
Volos, aż dotarła do Aten. Jak podsumowałbyś to doświadczenie?
M.A. Lepiej przytoczę, co powiedzieli moi koledzy. Wielu z nich – aż do tamtej chwili –
sceptycznych i niepewnych, czy chcą wziąć udział, po zakończeniu stwierdziło, że są
gotowi znów wyruszyć z karawaną – choćby następnego dnia.
N.P. Czy przez cały ten czas mieliście jakąś reakcję ze strony właścicieli fabryki?
M.A. Aż do teraz, są całkowicie bierni. Jesteśmy jednak pewni, że czynią starania, aby
wrócić do gry. W takim przypadku ważna będzie nasza własna determinacja i siła.
N.P. Niektórzy mogliby powiedzieć, że ostatnio w walce VIO.ME nastąpił pewien
zastój. Co planujecie w najbliższym czasie, aby znów rozpalić wasze zmagania?
M.A. Nie nazwałbym tego zastojem. Oczywiście, wakacje przyniosły pewne spowolnienie,
ale czasem przed głównym wyścigiem potrzebna jest rozgrzewka. To właśnie dzieje się
teraz, bo w najbliższym czasie wiele rzeczy nabierze tempa. Spotkanie w ministerstwie w
Atenach, kilka innych spotkań tamże dla określenia możliwości zbytu naszych produktów.
24 stycznia będzie rozprawa sądowa przeciwko naszym eks-pracodawcom, a potem, 8
lutego, zacznie się nowy etap, narodziny czegoś całkiem nowego. Początkiem będzie
wielki koncert, który przygotowujemy na tę datę, z udziałem znanych artystów, jak
Thanassis Papakonstantinou, Charoulis, the Chainides i inni. A już od 11 stycznia
zaczynamy prace przygotowawcze do uruchomienia produkcji.
N.P. Co dokładnie planujecie na te trzy dni?
M.A. To będzie odwrotność karawany solidarności. Zamiast naszej podróży do innych
miast, zapraszamy ludzi do odwiedzenia Salonik, i wsparcia naszego wysiłku, który
zacznie się 8 lutego. Nie mamy jeszcze dokładnego planu, ale zaczniemy 8 lutego
marszem protestacyjnym i koncertem, a reszta będzie się dziać w fabryce. Dokładny pan
wydarzeń podamy w niedalekiej przyszłości.
N.P. Czy będą na to miały wpływ wyniki spotkań w Atenach? To jest, jeśli dojdziecie
do porozumienia z ministerstwem, jest szansa na to, żebyście sami poprowadzili
fabrykę?
M.A. To jest właśnie to, co chcemy osiągnąć, bardzo specyficzną metodą. Jeśli sprawy
zmienią się w trakcie i ministerstwo zaproponuje jakieś rozwiązanie, to będzie bardzo
dobrze. Piłka jest po ich stronie – to, w jaki sposób fabryka będzie pracować jest teraz
odpowiedzialnością ministerstwa. Albo będzie to legalne, a raczej w zgodzie z literą
prawa, albo zgodnie z zasadą, że prawo ma służyć robotnikom i możemy słusznie wziąć
fabrykę we własne ręce.
N.P. Jeśli przejmiecie fabrykę i zaczniecie ją prowadzić, jak zamierzacie utrzymać ją
przy życiu i w dobrej kondycji, pod ciśnieniem kryzysu gospodarczego? Czy macie
jakiś plan?
M.A. Tak, mamy plan. To, do czego dążymy, różni się znacznie od stanu obecnego.
Uważamy, że nawet na skurczonym i podupadłym rynku możemy przetrzymać pierwszy,
trudny etap, otwierając się na współpracę z różnorodnymi firmami w Grecji i innych
krajach. To da nam możliwość jednoczesnego przygotowania innych kierunków działania.
N.P. Niektórzy określają walkę VioMe jako pionierską, przynajmniej w greckiej
rzeczywistości, jako przykład do naśladowania przez inne fabryki, będące w
podobnej sytuacji. Czy do teraz pojawił się jakiś odzew z innych zakładów, będących
w podobnej sytuacji?
M.A. Nie powiedziałbym, “pionierską”. Nasze dążenia od zawsze były pierwotnymi
dążeniami ludzi pracy. Każdy pracownik, a szczególnie robotnik przemysłowy, pragnął
wziąć środki produkcji we własne ręce, aby móc produkować na własne potrzeby. To jest
problem wspólny wszystkim ludziom pracy, że burżuazja przez lata utrzymywała klasę
pracującą w hipnotycznym przekonaniu, że nie jest to możliwe. Dlatego właśnie zawsze
kierowano wysiłki w stronę rozwiązań biernych i zgodnych z interesem burżuazji.
Powtarzam: wzorujemy się na przykładach z przeszłości i wierzymy, że zaplanowana
przez nas organizacja i statut, który tworzymy, pozwolą nam utrzymać wysoki poziom
kooperacji. To co robimy, jest w istocie swej właśnie kooperatywą robotniczą,
wychodzącą poza burżuazyjne typy rozwiązań.
(Przedruk za: freelab.org.pl)
Torując drogę dla samorządu pracowniczego!
Torując drogę do społeczeństwa bez szefów!
------------------------------------------------------------------------
VIO.ME: Prawo dla robotników, nie dla burżuazji!
Wywiad z Makisem Anagnostou, przewodniczącym związku zawodowegopracowników Viomihaniki Metalleytiki (VIO.ME), dla gazety Nea Prooptiki
Walka załogi VIO.ME jest niewątpliwie jednym z najważniejszych zmagań świata pracy w
obecnej Grecji. Fabryka została porzucona przez właścicieli, ale robotnicy – nieopłaceni
od maja 2011 – nie chcieli pogodzić się z perspektywą bezrobocia i podjęli walkę o
wzięcie produkcji we własne ręce. Na bankructwo kapitalistycznej Grecji, zamykanie
fabryk i zwalnianie pracowników, odpowiedzieli hasłem robotniczego samorządu.
Przewodniczący związku pracownikóe VIO.ME, Makis Anagnostou powiedział Nea
Prooptiki:
N.P. Na jakim etapie jest teraz wasza walka?
M.A. Od naszej ostatniej rozmowy wiele się zmieniło. Podjęliśmy wiele nowych decyzji.
Do pewnego momentu podążaliśmy drogą ścisłego legalizmu, ale w końcu okazało się, że
jest ona zbyt długa. Dlatego zgromadzenie podjęło decyzję, że pójdziemy inną drogą,
wciąż prawomocną, ale tym razem opartą na z. Że prawo ma służyć robotnikom, a nie
burżuazji.
N.P. Od maja 2011 nie dostajecie wynagrodzenia, a we wrześniu skończyło się wam
także prawo do zasiłku dla bezrobotnych. Jak udaje wam się przeżyć w tych
warunkach?
M.A. Ledwo żyjemy, jeśli to można nazwać życiem. Co prawda ministerstwo okazało nieco
zainteresowania w kilku wyjątkowo dramatycznych przypadkach, ale by ła to pomoc
charytatywna, a nie rozwiązanie rzeczywistego problemu – bezrobocia. Chcemy pracy, a
nie dobroczynności.
N.P. Proszę nam powiedzieć coś o tym, jak ludzie reagują na waszą walkę. Jak
objawia się solidarność z wami?
M.A. Pomoc nadchodzi z całej Grecji i z zagranicy. Oczywiście, najczęściej wspierają nas
ludzie, którzy sami są biedni. Nie są to wielkie firmy, ani domy medialne. To zwykli ludzie,
robotnicy, czasem zatrudnieni, ale przeważnie bezrobotni w obecnych czasach. Wspierają
nas jak mogą. Ktoś przyniesie paczkę spaghetti, inny woreczek fasoli, jeszcze inny 2 euro.
Ale nawet najmniejsza pomoc jest dla nas ważna, bo daje nam siłę i odwagę, aby iść dalej.
N.P. Część lewicy zarzuca wam, że walcząc o przejęcie fabryki, sami chcecie stać się
drobnymi kapitalistami. Jaka jest wasza odpowiedź?
M.A. Na te zarzuty już odpowiedzieliśmy. Kiedy ruch robotniczy nas wspiera, trudno,
żebyśmy odchodzili od jego celów. Ale jeśli ruch będzie się trzymał na dystans, robotnicy
będą zmuszeni szukać wszelkich sposobów na przetrwanie. I w tym jest
niebezpieczeństwo zwrotu w kierunku burżuazyjnym.
N.P. W czasie ostatnich strajków przyjęliście stanowisko odmienne nie tylko od
Generalnej Konfederacji Robotników Grecji (ΓΣΕΕ) ale też od Bojowego Frontu
Wszystkich Robotników (Π.Α.ΜΕ.) i komisji koordynacyjnej związków zawodowych.
Co o tym zadecydowało?
M.A. Wszystkie te decyzje podjęło zgromadzenie ogólne [pracowników]. To, za kim się
opowiedzieliśmy, nie było propozycją administracji związkowej – w istocie my nie
działamy jako administracja, ale zawsze jest taka obawa. Te sprawy są zawsze
dyskutowane na zgromadzeniu ogólnym i ono podejmuje decyzje. W tym przypadku
zgromadzenie podjęło decyzję w oparciu o pewne zaobserwowane wydarzenia, których
nie chciałbym tu i teraz krytykować.
N.P. Nie zechcesz nam powiedzieć, jakie rzeczy zaobserwowali robotnicy?
M.A. Kiedy [nasz] związek zaczął działać, często odwiedzaliśmy Centrum Robotnicze. Tam
zobaczyliśmy, że ich podejście różniło się od naszych oczekiwań. Innymi słowy, na
przykład, podczas dyskusji na temat akcji strajkowej, różni ludzie tłumaczyli nam, że
powinniśmy zwrócić się do naszych szefów [właścicieli], aby z powrotem dokapitalizowali
fabrykę. Nie chcieliśmy tego. Szukając bardziej świadomego klasowo podejścia,
zwróciliśmy się do Bojowego Frontu Wszystkich Robotników (Π.Α.ΜΕ.). W tym przypadku
okazało się jednak, że jesteśmy jedyną podstawową komórką związkową solidaryzującą
się z Frontem, a sam Front udawał, że nas nie widzi, ponieważ nie zgadza się z nami w
pewnych sprawach. To prawda, że Front ma jasny klasowy charakter, ale kto może
twierdzić, że my, podstawowa komórka związkowa, nie mamy? To, że różnimy się z
Frontem w pewnych szczegółowych kwestiach, nie czyni nas wrogami. Ostatecznie,
ponieważ różnimy się w pewnych kwestiach i nie idziemy ślepo za ich przewodem,
postawa Frontu wobec nas nie była taka, jakiej oczekiwaliśmy. I to doprowadziło do
takiej, a nie innej decyzji zgromadzenia.
N.P. Czy to znaczy, że okazało się, że są przeciwko wam?
M.A. Nie można powiedzieć, że są przeciw nam, ale też nie są po naszej stronie. I to jest
niedobre. A muszę powiedzieć, że w wielu wydarzeniach, które odbywały się w wielu
miastach na rzecz poparcia dla nas, liczni członkowie Fronty wyrażali się pozytywnie o
naszej walce i drodze, jaka wybraliśmy!
N.P. W październiku wielka karawana solidarności wyruszyła z Salonik przez Larissę i
Volos, aż dotarła do Aten. Jak podsumowałbyś to doświadczenie?
M.A. Lepiej przytoczę, co powiedzieli moi koledzy. Wielu z nich – aż do tamtej chwili –
sceptycznych i niepewnych, czy chcą wziąć udział, po zakończeniu stwierdziło, że są
gotowi znów wyruszyć z karawaną – choćby następnego dnia.
N.P. Czy przez cały ten czas mieliście jakąś reakcję ze strony właścicieli fabryki?
M.A. Aż do teraz, są całkowicie bierni. Jesteśmy jednak pewni, że czynią starania, aby
wrócić do gry. W takim przypadku ważna będzie nasza własna determinacja i siła.
N.P. Niektórzy mogliby powiedzieć, że ostatnio w walce VIO.ME nastąpił pewien
zastój. Co planujecie w najbliższym czasie, aby znów rozpalić wasze zmagania?
M.A. Nie nazwałbym tego zastojem. Oczywiście, wakacje przyniosły pewne spowolnienie,
ale czasem przed głównym wyścigiem potrzebna jest rozgrzewka. To właśnie dzieje się
teraz, bo w najbliższym czasie wiele rzeczy nabierze tempa. Spotkanie w ministerstwie w
Atenach, kilka innych spotkań tamże dla określenia możliwości zbytu naszych produktów.
24 stycznia będzie rozprawa sądowa przeciwko naszym eks-pracodawcom, a potem, 8
lutego, zacznie się nowy etap, narodziny czegoś całkiem nowego. Początkiem będzie
wielki koncert, który przygotowujemy na tę datę, z udziałem znanych artystów, jak
Thanassis Papakonstantinou, Charoulis, the Chainides i inni. A już od 11 stycznia
zaczynamy prace przygotowawcze do uruchomienia produkcji.
N.P. Co dokładnie planujecie na te trzy dni?
M.A. To będzie odwrotność karawany solidarności. Zamiast naszej podróży do innych
miast, zapraszamy ludzi do odwiedzenia Salonik, i wsparcia naszego wysiłku, który
zacznie się 8 lutego. Nie mamy jeszcze dokładnego planu, ale zaczniemy 8 lutego
marszem protestacyjnym i koncertem, a reszta będzie się dziać w fabryce. Dokładny pan
wydarzeń podamy w niedalekiej przyszłości.
N.P. Czy będą na to miały wpływ wyniki spotkań w Atenach? To jest, jeśli dojdziecie
do porozumienia z ministerstwem, jest szansa na to, żebyście sami poprowadzili
fabrykę?
M.A. To jest właśnie to, co chcemy osiągnąć, bardzo specyficzną metodą. Jeśli sprawy
zmienią się w trakcie i ministerstwo zaproponuje jakieś rozwiązanie, to będzie bardzo
dobrze. Piłka jest po ich stronie – to, w jaki sposób fabryka będzie pracować jest teraz
odpowiedzialnością ministerstwa. Albo będzie to legalne, a raczej w zgodzie z literą
prawa, albo zgodnie z zasadą, że prawo ma służyć robotnikom i możemy słusznie wziąć
fabrykę we własne ręce.
N.P. Jeśli przejmiecie fabrykę i zaczniecie ją prowadzić, jak zamierzacie utrzymać ją
przy życiu i w dobrej kondycji, pod ciśnieniem kryzysu gospodarczego? Czy macie
jakiś plan?
M.A. Tak, mamy plan. To, do czego dążymy, różni się znacznie od stanu obecnego.
Uważamy, że nawet na skurczonym i podupadłym rynku możemy przetrzymać pierwszy,
trudny etap, otwierając się na współpracę z różnorodnymi firmami w Grecji i innych
krajach. To da nam możliwość jednoczesnego przygotowania innych kierunków działania.
N.P. Niektórzy określają walkę VioMe jako pionierską, przynajmniej w greckiej
rzeczywistości, jako przykład do naśladowania przez inne fabryki, będące w
podobnej sytuacji. Czy do teraz pojawił się jakiś odzew z innych zakładów, będących
w podobnej sytuacji?
M.A. Nie powiedziałbym, “pionierską”. Nasze dążenia od zawsze były pierwotnymi
dążeniami ludzi pracy. Każdy pracownik, a szczególnie robotnik przemysłowy, pragnął
wziąć środki produkcji we własne ręce, aby móc produkować na własne potrzeby. To jest
problem wspólny wszystkim ludziom pracy, że burżuazja przez lata utrzymywała klasę
pracującą w hipnotycznym przekonaniu, że nie jest to możliwe. Dlatego właśnie zawsze
kierowano wysiłki w stronę rozwiązań biernych i zgodnych z interesem burżuazji.
Powtarzam: wzorujemy się na przykładach z przeszłości i wierzymy, że zaplanowana
przez nas organizacja i statut, który tworzymy, pozwolą nam utrzymać wysoki poziom
kooperacji. To co robimy, jest w istocie swej właśnie kooperatywą robotniczą,
wychodzącą poza burżuazyjne typy rozwiązań.
(Przedruk za: freelab.org.pl)